czwartek, 17 stycznia 2008

Coś co może odmienić Wasze życie...


Zamieszczam link z filmikiem (poniżej oraz w prawym górnym rogu) , który jeszcze bardziej utwierdził mnie w przekonaniu, że konie nie są zwykłymi zwierzętami, ale mają w sobie coś więcej...proszę obejrzyj ten film do końca...


Mój wiatronogi Boże koni
Czy Ty naprawde widzisz wszystko?
Strach, ból i głod, i krew, i śmierć?
Nie ma nikogo z mojej stajni i nie
znam drogi na pastwisko
Bardzo się boję Panie mój
Tutaj tak ciasno jest i ciemno
I taki bardzo jestem sam

Choć tyle koni jedzie ze mną
Boże, z ogonem bujnym i grzywą gęstą
Ja przecież jestem
Przecież bylem
Na Twoje podobieństwo
Nikt by w to teraz nie uwierzył
Nic z tego nie zostało
Czterokopytny Boże, spraw
By umieranie nie bolało

I jeszcze o jedno Cię poproszę
Nim wszystko będzie końcem
Niechaj na przekór wyśni sen
Że galopuje w słońce
I pędzę wprost w promieni blask
Pękają chmury w niebie
A ja nie czuję więcej nic
I mknę i gnam do Ciebie...







niedziela, 13 stycznia 2008

środa, 9 stycznia 2008

o Tobie ta bajka choć pod zmienionym imieniem...

Był sam... Jego Anioła nie było. Gdy nagle był potrzebny zniknął, zapadł się pod ziemię. Zadziwiające, że w jednej chwili, jak kamień w wodę. Ale w końcu jakie jest jego zadanie? Powinien pilnować człowieka i jego duszy...przecież człowiek ciągle słyszy świergot wróbli, co w normalnym znaczeniu oznacza, że zdrój dusz jest pełen, ludzie powinni być szczęśliwi, a Anioły winny stać na straży. W końcu oni się opiekują nad nami od momentu wysłania nas na ziemię ze zdroju. Wiecie co najbardziej zadziwia człowieka? To to że Anioł nawiązuje z nami przyjaźń, a jedynym znakiem, który pozostaje jest malutkie wgłębienie pod naszym nosem. Czynni to po to, aby wymazać nam pamięć...
Jednakże nic nie wskazywało na to co wydarzy się za chwile. To coś wpłynęło na życie człowieka, nieubłaganie zmieniając jego los i przeznaczenia, to coś odebrało mu radość i nadzieje... a ona przecież umiera ostatnia...to coś to cień, a dokładnie brak cienia... zastanawiająca jest istota tego czegoś...Słońce posiada specyficzną moc, w momencie gdy świeci na postać prześwietla ją całą, ukazując wnętrze-duszę. Zadaniem Anioła jest opieka nad złamanym cieniem, oraz pilnowanie, aby nigdzie nie uciekł. To pewnie dlatego został przyszyty przez Anioła do stóp człowieka...
Pewnego dnia człowiek stanął naprzeciw promieni niebiańskich. Chyba domyślacie się co się wydarzyło...nie było widać cienia...człowiek nie czuł radości. Okazało się, że promienie które dawały ciepło przeszyły jego ciało jak ostre i lodowate strzały przebijając serce. Cień uciekł, Anioł zaginął, a on pozostał sam...
Człowiek próbował sobie poradzić, ale nie widział żadnego sensu istnienia, to co posiadał zgubił. Uśmiechając się przybierał tylko maskę, grał, aby wszystkim zdawało się, że jest dobrze. Życie stało się dla niego zwykłym teatrem. Brakowało radości w jego oczach, iskry Słońca, ciepła serca. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że oczy są zwierciadłem duszy... wątpicie? Widzi się w nich wszystko to co człowiek najbardziej pragnie ukryć przed całym światem i sobą.
Przyjaciel powrócił do przyjaciela, ale bez skrzydeł. Cień brutalnie wyrwał je, aby móc wrócić do nieba...Anioł poniósł klęskę, nie czuł nawet, że traci swoją boskość...nikogo nie obchodziły sińce upadłego Anioła , człowiek zaś umierał... Jego dusza zbliżała się coraz bliżej zdroju dusz...ale przyjaciele nadal pozostali razem...

poniedziałek, 7 stycznia 2008

sobota, 5 stycznia 2008

nie! nie! ja już nie mogę, wszytko byłoby łatwiejsze gdybym...
co...!
gdybym...była sama
nie byłoby wcale łatwiej. zdaje Ci się uwierz mi...
nie wiem...
wiem co mówię...
Tobie jest lżej, nie masz tych wszystkich problemów...
wydaje Ci sie...
może masz racje...ale...nie nic...
ja jestem po drugiej stronie LUSTRA...
lustra?
w krainie samotnych ludzi...
ja siebie nie rozumiem... po co sie przejmuje tym co było...ale wiesz... to jest silniejsze ode mnie...
patrz przed siebie
nie mam już siły...nie mogę zapomnieć tego co było
nie obawiaj sie przeszłości obawiaj sie o przyszłości...
to nie jest takie łatwe...to trwało tak długo
życie nie jest łatwe...
niestety...
staraj się docenić to co masz...
...
nie może być cały czas słodko i przyjemnie... zawsze pojawią się chwile zwątpienia
dlaczego tak jest...
taka jest natura człowieka
nie rozumie
skup się..
nie potrafię to jest zbyt... zbyt trudne
nie...jakby było zawsze dobrze bylibyśmy zadufani i nieufni...nie patrzylibyśmy na innego człowieka
jak to?
jakby było dobrze nie istniałoby cierpienie i ból...nie byłabyś w stanie spojrzeć na krzywdę innych
nigdy nie patrzyłam na to z takiej perspektywy...
a tak jak pojawią się chwile trudne jest ciężko ale jedyne co daje Ci siłę to nadzieja na lepsze dni...wiesz ze po nocy nadchodzi dzień...
tak...a po burzy spokój...
Ja i moja bratowa Ewa

W drodze na narty


Oni w kwietniu biorą ślub...Mój brat i Ewa

piątek, 4 stycznia 2008

Dwoje młodych ludzi zakochało sie w sobie bez pamięci...postanowili się zaręczyć. Zazwyczaj narzeczeni obdarzają się nawzajem prezentami. Ale młodzieniec był biedny. Jedyną cenną rzeczą, jaką posiadał, był zegarek odziedziczony po dziadku. Pomyślał więc o pięknych włosach swojej wybranki i postanowił sprzedać zegarek, by kupić jej srebrny grzebień. Dziewczyna również nie miała pieniędzy na zaręczynowy prezent. Poszła zatem do najbogatszego kupca w okolicy i sprzedała mu swoje włosy. Za uzyskane pieniądze mogła podarować swojemu ukochanemu złoty łańcuszek do zegarka. A kiedy nadszedł dzień zaręczyn, ona dała mu łańcuszek do sprzedanego zegarka, a on jej grzebień do obciętych włosów...